Co najmniej kilkaset, a według organizatorów nawet tysiąc osób wzięło udział w piątkowym proteście przeciwko zmianom w mediach publicznych. Pod siedzibą lubelskiego oddziału TVP pojawili się licznie politycy PiS, m.in. poseł Przemysław Czarnek czy marszałek województwa Jarosław Stawiarski.
Uczestników było z pewnością o wiele więcej, niż na pierwszej manifestacji, zorganizowanej w tym samym miejscu 20 grudnia, tuż po decyzji ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza o wymianie zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Tym razem protestujący zajęli nie tylko schody i chodnik przed budynkiem, ale też całą szerokość jezdni. W związku z tym przez blisko godzinę ul. Raabego była nieprzejezdna.
Przemawiający politycy Prawa i Sprawiedliwości zachęcali obecnych do wyjazdu do Warszawy 11 stycznia na „Marsz Wolnych Polaków”. Informowali o możliwości bezpłatnego transportu na to wydarzenie.
- Tam będą nas dziesiątki tysięcy, tam pokażemy siłę ludzi zaniepokojonych tym, co się dzieje. Dwa tygodnie wystarczyły, żeby instytucje państwowe były zdewastowane, żeby media publiczne były zdewastowane – mówił były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który zapisy do wyjazdu na marsz przyjmuje w swoim biurze poselskim.
Parlamentarzysta wspomniał także swoją czwartkową rozmowę z będącym likwidatorem Polskiej Agencji Prasowej Markiem Błońskim.
- Pytał mnie: „Dlaczego wy to robicie? Przecież jak wy dochodziliście do władzy, to też zmienialiście władze w mediach publicznych”. Pewnie, że tak! Nie chodzi o to, żeby władze się nie zmieniały, takie są wyniki wyborów. Ale chodzi o styl! Myśmy tego nie robili w sposób barbarzyński – mówił Czarnek.
- Jesteśmy za zmianami. Mogą sobie zabrać telewizję publiczną, tylko w ramach obowiązującego prawa – kontynuował marszałek Jarosław Stawiarski. I dodał: Dopóki jest Rada Mediów Narodowych i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie może być tak, że jakąś śmieszną uchwałą pan pułkownik (nawiązanie do stopnia podpułkownika, z jakim w 2002 roku służbę w Urzędzie Ochrony Państwa zakończył minister Sienkiewicz – przyp. aut.) przejmuje wszystkie media narodowe. One są i będą narodowe. Może nie być Holeckiej i innych ludzi, ale media muszą być narodowe, bo my jako 40 proc. społeczeństwa polskiego domagamy się tego. Nie można nagle jedną decyzją zabrać wpływu na media narodowe. Oni uważają, ze to były nasze media. Nie, to były media, które przedstawiały polski punkt widzenia, czyli całego narodu.
Dopiero dziś wieczorem, po trwającej od 20 grudnia przerwę, na antenę wróciła stacja TVP Info. Programu wciąż nie nadaje większość z lokalnych ośrodków Telewizji Publicznej, w tym TVP Lublin. Dziennikarze z ul. Raabego wciąż jednak normalnie pracują, emitując materiały na Facebooku. W piątkowy wieczór jeden z reporterów pojawił się natomiast w wejściu na żywo w programie „19:30”, który w TVP1 zastąpił „Wiadomości”. Relacjonował w nim sytuację w gminie Komarów-Osada pod Zamościem w związku z rosyjskim pociskiem, który w godzinach porannych wleciał w polską przestrzeń powietrzną.
W nieoficjalnych rozmowach pracownicy lubelskiej TVP3 przyznają, że takiego stanu zawieszenia spodziewają się do momentu spodziewanego powołania nowego dyrektora stacji. Tak było w przypadku ośrodków w Krakowie i Poznaniu, które po zmianie kierownictwa wznowiły nadawanie.